wtorek, 6 listopada 2012

Tag: Bzeltynkowe lusterko

Kilka dni temu zostałam otagowana przez Marikę, której bardzo dziękuję :). Bardzo lubię wszelkiego rodzaju tagi - są świetną zabawą i można się sporo dowiedzieć o sobie nawzajem :).





Zasady tagu

Wymień trzy ulubione składniki z Twojej kuchni, których używasz również w pielęgnacji i opisz sposób ich wykorzystania. Podaj nicki dowolnej ilości osób, które nominujesz do wypełnienia tego tagu. 

Moje ulubione kuchenne składniki i ich wykorzystanie

  • miód - dodaję do masek do włosów oraz masek do twarzy, lubię nim tuningować maski kupowane w drogerii. Sporo też go zjadam :).
  • ocet jabłkowy - bardzo często robię nim płukankę, czasem rozcieńczonym przemywam skórę twarzy
  • siemię lniane - stosuję zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie. Dodaje do wszelkiego rodzaju masek, stosuję w formie płukanki, używam jako stylizatora.

Nominacje do dalszej zabawy


Zachęcam do zabawy ;).

poniedziałek, 5 listopada 2012

Cera: Domowa maseczka z siemienia lnianego, miodu i twarożku.

Ostatnio robiłam żel lniany i dość długo zastanawiałam się co zrobić z ziarenkami. Nie lubię jeść siemienia lnianego w takiej formie, a wyrzucać nie chciałam, więc wpadłam na pomysł zrobienia maseczki do twarzy. Maska jest w 100% naturalna i bardzo łatwa do zrobienia.

Skład

  • dwie łyżki siemienia lnianego
  • pół łyżeczki miodu (może być więcej, ale nie miałam już siły skrobać słoika ^^' a płynnego miodu nie używam)
  • łyżka twarożku pełnotłustego
Przygotowanie

Odcedzone od żelu pestki zmieliłam (ku rozpaczy domowników w młynku udarowym), dodałam miód i twarożek i wszystko zmieszałam ze sobą.

Wyszedł taki oto glut:

Trochę jakby twarz ^^

Maskę nałożyłam na świeżo umytą twarz na 15 minut.

Moja opinia

Skóra twarzy po zmyciu maski była miękka, zrelaksowana, wyraźnie odżywiona i nawilżona. Maska jej nie ściągnęła, nie podrażniła i nie wysuszyła. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z działania tej maski i będę jej używać częściej :). Szczególnie, że bardzo mało produktów działa dobrze na moją skórę.  

Pozdrowionka :)

niedziela, 4 listopada 2012

Porady: książka dr Jadwigi Górnickiej - rozdział o włosach.

Dwa/trzy lata temu dostałam od mamy książkę dr Jadwigi Górnickiej pt. "Bądź zdrowa". Znajduje się w niej wiele rad i naturalnych rozwiązań w leczeniu różnych schorzeń. Książka zawiera również rozdział o pielęgnacji włosów, co mnie bardzo zaciekawiło i czy chciałam się z Wami podzielić. Jeśli też jesteście ciekawe to zapraszam do lektury (zdjęcia powiększamy klikając na nie) :).











































W książce znajduje się również rozdział o skórze - jej potrzebach i pielęgnacji + przepisy na naturalne, domowe maseczki - dajcie znać, czy chcecie, abym wrzuciła na bloga ;).

Pozdrawiam w ten jesienny wieczór :).

piątek, 2 listopada 2012

Podsumowanie pielęgnacji w październiku

Październik okazał się zarówno dla moich włosów jak i cery dość dobrym miesiącem. Włosy zdecydowanie odżyły i nabrały naturalnego połysku. Skóra twarzy powoli się goi i nabiera zdrowego kolorytu :).







Włosy po warkoczu, dwukrotnym zmoknięciu na deszczu i czapce ^^'











Pielęgnacja włosów
Olejowanie 

W planach na październik miałam wypróbowanie oleju z orzechów laskowych. Jednak zamiast niego olejowałam włosy oliwą z oliwek, która bardzo dobrze na nie podziałała :).

Mycie

Włosy myłam głównie Isaną pod prysznic (można poczytać TU) i szamponem Baby Dream z Rossmanna. Dwa razy oczyściłam je szamponem Biały Jeleń z bawełną.

Odżywianie

Odżywki: Głównie stosowałam odżywkę d/s Garnier Ultra Doux olejek awokado i masło Karite. 

Maski: Dwa razy nałożyłam na włosy i skórę głowy maskę z drożdży piwnych (można poczytać TU) na jedną godzinę oraz maskę Crema al Latte bez żadnych dodatków.

Płukanki

Z płukankami było zdecydowanie lepiej niż w zeszłym miesiącu. Głównie zapominałam wstawić ziół przed kąpielą, więc najczęściej stosowałam zakwaszające płukanki z octu jabłkowego. Kilka razy na szczęście pamiętałam o wstawieniu ziół i włosy przepłukałam miętą bagienną, miętą pieprzową oraz wodą z siemienia lnianego.

Dodatkowa pielęgnacja

Zewnętrzna: Włosy zabezpieczałam żelem z siemienia lnianego, odżywką b/s Ziaji oraz kilkoma kroplami oliwki Hipp.

Wewnętrzna: Suplementacja: drożdże piwowarskie, olej z wiesiołka i siemię lniane (od 25.10.). Większe ilości w codziennej diecie: płatków owsianych (o owsiance można poczytać TU), otrąb, buraków, kaszy gryczanej, ziarna słonecznika, kefiru i domowego chleba (o którym jest notka TU).

Pielęgnacja cery
Mycie

Wieczorem twarz myję metodą OCM, tą samą mieszanką co w zeszłym miesiącu, rano przemywam hydrolatem rumiankowym lub tonikiem Ziaji z serii Nuno.

Odżywianie

W październiku stosowałam proste maseczki domowej roboty z siemienia lnianego i drożdży piwowarskich oraz kompresy z herbatki rumiankowej. Pod koniec miesiąca zaczęłam używać kremu z kwasem migdałowym. Wczoraj wieczorem zamieszałam kolejny krem - z cynkiem i witaminami :).

Plany na listopad:
  • przetestowanie zmieszanych przeze mnie kremów i opisanie na blogu ich działania (Opis kremu z kwasem migdałowym TU)
  • stosowanie się do planu stworzonego na potrzeby akcji "zapuszczanie włosów" (TU pisałam o akcji)
  • stosowanie się do zasad zdrowej diety i unikanie śmieciowego jedzenia
  • przetestowanie nowego oleju do włosów
  • odżywienie cery i wprowadzenie do pielęgnacji odżywczych masek
Jak Wasze włosy i cera w październiku? :)

czwartek, 1 listopada 2012

Fotorelacja: Krem z kwasem migdałowym ZSK

Jakiś czas temu zamówiłam ze strony ZSK skompletowane półprodukty do samodzielnego przygotowania kremu z kwasem migdałowym (pisałam o zakupach TU). Na stronie ZSK można o tym kremie poczytać TU. W niedzielę w końcu zebrałam się w sobie i go upichciłam :). Poniżej przedstawiam fotorelację z zabawy w małego chemika na poziomie super podstawowym ;).





Niestety zamiast maceratu z zielonej herbaty dotarł do mnie macerat z nagietka (jestem niezadowolona z tego faktu, ale cóż zrobić...).












Po rozpakowaniu półproduktów z opakowania przystąpiłam do rozlewania ich do odpowiednich zlewek. Na zdjęciu rozlewanie półproduktów fazy A (olejowej) do zlewki.














Fazy A i B w osobnych zlewkach.








Obie zlewki włożyłam do garnka i powoli podgrzewałam na małym ogniu na kuchence. Niestety okazało się, że faza olejowa się o wiele dłużej rozpuszcza i powinnam początkowo tylko ją podgrzewać. Niestety pozostałam z rozpuszczoną fazą B i totalnie nieruszoną fazą A, którą przez dość długi czas próbowałam rozpuścić ^^'.





Po szczęśliwym rozpuszczeniu i podgrzaniu obu faz zlałam je do jednej zlewki (fazę olejową A do fazy wodnej B) i zmieszałam mini mikserem do uzyskania gęstej pianki.  













Krem wyszedł bardzo fajny - lekki, delikatnie pachnący różami :) Użyłam go dopiero trzy razy (na noc), więc na efekty będę musiała trochę poczekać i na pewno zdam recenzję jak ten krem zadziałał na moją wymagającą skórę twarzy :).

Dzisiaj rozpoczyna się akcja zapuszczania włosów - trzymam kciuki za wszystkich biorących w niej udział :D